Śmierć kutnowskich milicjantów z rąk żołnierzy Armii Czerwonej

19 stycznia 1945 roku Armia Czerwona zdobyła Kutno. Początkowy entuzjazm społeczeństwa wobec „wyzwolicieli”, wkrótce wyparty został przez niechęć i przerażenie. Żołnierze sowieccy traktowali Polskę jako kraj „trofiejny” i grabili wszystko, co posiadało jakąkolwiek wartość.

W sierpniu 1945 roku Komendant MO w Kutnie ppor. Lucjan Miszczak pisał: „… Niezmiennie potwierdzają się wypadki wszelkiego rodzaju kradzieży i popełniania nieetycznych czynów przez żołnierzy Armii Czerwonej. W bieżącej dekadzie miał miejsce wypadek dokonania gwałtu pod groźbą rewolweru na zamężnej kobiecie przez żołnierza NKWD. Na porządku dziennym są wypadki jeżdżenia po chodnikach nie tylko rowerami, ale nawet motocyklami. Interwencja milicjantów spotyka się w najlepszym wypadku z uśmiechem ironicznym. Rzadko który po namyśle usłucha i zjedzie na jezdnię po to, aby po kilkunastu metrach z powrotem po chodniku pojechać. Władze milicyjne są bezsilne”.
W przeciągu pół roku, od maja 1945 roku do grudnia 1945 roku, czerwonoarmiści dokonali kilkuset przestępstw. Milicja, w większości przypadków, była bezradna wobec poczynań żołnierzy Armii Czerwonej. Jeśli już udało ich się schwytać, to i tak podlegali oni sowieckiej jurysdykcji.
Tragiczny w skutkach okazał się dzień 17 stycznia 1946 roku, kiedy to ok. godziny 20.00 jedna z sowieckich band wtargnęła do mieszkania Tomasza Wasińskiego i grożąc użyciem broni, zrabowała 80 tys. zł i biżuterię na sumę 15 tys. zł.
O całym zajściu poszkodowany poinformował posterunek milicji. Funkcjonariusze MO natychmiast rozpoczęli pościg za sprawcami. Na ulicy Łąkoszyńskiej, patrol MO ostrzelany został przez czerwonoarmistów stacjonujących tam w jednym z mieszkań. Milicjanci zorientowali się, że mają do czynienia ze wspólnikami sprawców napadu. W trakcie strzelaniny ranny w nogę został starszy posterunkowy Zygmunt Marciniak oraz milicjant z batalionu operacyjnego Komendy Głównej chorąży Stefan Radzimirski, który postrzelony został w klatkę piersiową. Po intensywnej wymianie ognia funkcjonariusze MO poddali się. Przez trzy godziny Sowieci nie pozwolili udzielić pomocy rannym. Zygmunt Marciniak wykrwawił się na śmierć i dopiero gdy na miejsce przybył oficer sowiecki z komendy wojennej Kutna, pozostałych przy życiu milicjantów uwolniono. S. Radzimirski (w stanie agonalnym) przewieziony został do kutnowskiego szpitala, gdzie zmarł.
Tego samego dnia doszło do jeszcze jednej strzelaniny. Około godziny 2200 pijani żołnierze sowieccy strzelali do cywilnej ludności na stacji technicznej Azory – Kutno. Tym razem na miejsce udał się patrol polskich żołnierzy. Pomiędzy Polakami a sowietami doszło do wymiany ognia, w wyniku której ciężko ranny został chorąży Jabłoński z drużyny zaporowej. Ranny żołnierz, po przewiezieniu do szpitala, wkrótce zmarł.

dr Jacek Saramonowicz