18 listopada 1851 roku w katedrze św. Jana Chrzciciela w Warszawie 23 – letni dziedzic Kutna Witold Mniewski zawarł związek małżeński z 17 – letnią dziedziczką Lubrańca Joanną Słubicką. Sakramentu małżeństwa młodej parze udzielił ks. Tadeusz Pomian hrabia Łubieński, biskup rodopolitański i sufragan diecezji kalisko – kujawskiej, a kilkudniowe uroczystości weselne odbyły w Kutnie i Gołębiewku.
Wybranka Witolda Mniewskiego była córką Augustyna Słubickiego, generała Wojska Polskiego z czasów napoleońskich, posła na sejmy Królestwa Polskiego, senatora – kasztelana oraz właściciela między innymi Lubrańca i Izbicy Kujawskiej.
Joanna Słubicka wychowana był w duchu patriotycznym i niepodległościowym. Jan hrabia Moszyński pisał: „Niezwykle chłodna i wyniosła panna Słubicka, córka jenerała, wtedy już sierota, z dumną i pełną dziwactw krwią Zboińskich po kądzieli w sobie, przedstawiała ponętną partję dla ówczesnej warszawskiej młodzieży. Obojętna jednak na wszelkie umizgi i konkury, obojętną pozostała i wobec starającego się o jej rękę Mniewskiego. Rozdrażniło go to jeszcze więcej. Dotąd bowiem wszystko zwyciężał prócz samego siebie i swej woli. Postanowił więc upór posażnej sieroty przełamać. W noc najmroźniejszą zimową, kiedy panna jechała na bal aż na drugi koniec Warszawy, Mniewski wsiadając do karety kwiaty podał. Ubrany zaś był jak paź na służbie w jedwabnych pończochach i półbucikach. Byłoby to może pozostało bez skutku wobec do hołdów nawykłej panny lecz jakeż musiało jednak być jej wrażenie, gdy po przeszło pół godzinnej jeździe wśród tej polarnej temperatury, kareta stanęła u celu? W tym samym lekkim, paziowskim stroju uparty konkurent przejechał całą drogę trzymając akselbandy karocy „swojej pani”, otworzył zgrabnie drzwiczki podając znów świeży pęk kwiatów. Zdawał się być nieczuły na gryzące zimno a ogniem mu się paliły młode, ciemne oczy. I… szalona forma objawienia namiętnego sentymentu zdobyła pożądaną nagrodę”.
Po uroczystościach zaślubin w Warszawie nowożeńcy i zaproszeni goście weselni przybyli do Kutna. Tutaj w dniu imienin ojca pana młodego, tj. 20 listopada rozpoczęły się kilkudniowe gody weselne. Na cześć młodej pary i zaproszonych gości Feliks i Walentyna Mniewscy wystawili najpierw obiad na 180 osób, a wieczorem urządzili bal, na którym gościom weselnym przygrywała, specjalnie do tego sprowadzona w Warszawy, słynna orkiestra Ignacego Kubełki. Następnego dnia goście weselni przenieśli się do rezydencji pana młodego w Gołębiewku, gdzie przygotowany był obiad na 60 osób. Wieczorem ponownie odbył się bal, w którym uczestniczyło 150 osób. Dwór w Gołębiewku urządzony był z przepychem, można tam było znaleźć przeróżne dzieła sztuki, a ściany zdobiły stiuki i marmury. Trzeciego dnia godów weselnych Witolda i Joanny Mniewskich zorganizowane zostało polowanie, a całość zakończył kolejny bal w Kutnie.
Dziedziczne miasto Mniewskich oprócz sali balowej w pałacu kutnowskim posiadało jeszcze reprezentacyjną salę balową w budynku tzw. nowej oberży, którą rozbudował Feliks Mniewski, jeszcze w latach 40. tych XIX wieku. Sala balowa mieściła się na parterze, na piętrze zaś kasyno z salonem i sala teatralna. W połowie XIX wieku zarządcą oberży był p. Szubert z Królewca.
Związek „księcia kutnowskiego” z dumną córką generała Słubickiego nie trwało długo.
Jan hrabia Moszyński pisał: „… małżeństwo wkrótce po ślubie już bardzo nieszczęśliwe. …najświetniejsze dary losu i natury zniweczył związek niedobrany tych istot…” . W lipcu 1854 roku Sąd Konsystorza Generalnego Archidiecezji Warszawskiej orzekł o: „rozłączeniu małżeństwa co do stołu i łoża”, a Witold Mniewski „ … odtąd rzucił się w wir zabaw i egzystencji hulaszczej, która go przyprawiła o utratę zdrowia i majątku. Dużo podróżując po świecie, polując na lwy w Afryce ze sławnym myśliwym Gerardem, „Książę Kutnowski” (le prince de Kutno) jak go nazywano zagranicą wygrywał i przegrywał kolosalne sumy w Paryżu, w Wiedniu, w Monte Carlo. Olbrzymia wygrana od posła tureckiego Kiamil-beja w pociągu kurierskim Wiedeń-Paryż oszołomiła do reszty szczęśliwego – zdawało się – wybrańca losu, który wprawdzie inną bronią ale także pod Wiedniem jak Jan III Sobieski zgnębił znów Turka. Przyszły do Kutna piękne araby, pochodzące ze stajni sułtańskiej, a stanowiące część wygranej od beja, dziwy zaprzęgów, szyku i elegancji ujrzała okolica”.
Joanna Mniewska zmarła 15 stycznia 1901 roku w Warszawie, a pochowana została na cmentarzu parafialnym w Lubrańcu. W swoim testamencie zapisała duże sumy na cele dobroczynne oraz 4 tys. rubli na wykończenie „kaplicy nad grobem rodziny Mniewskich i na przybory kościoła w Lubrańcu 2 rys rubli”.
dr Jacek Saramonowicz