Na cmentarzu parafialnym w Łąkoszynie znajduje się jedyny, ocalały do naszych czasów grób żołnierzy z czasów I wojny światowej z napisem w języku niemieckim: „HIER RUHEN ZWEI TAPFEERE DEUTSCH HUSAREN AN 10 AUGUST 1914 r.”. Jest to pamiątka po wydarzeniach, jakie rozegrały się w Kutnie w początkach wojny i mogły doprowadzić do zniszczenia miasta, podobnie jak to miało miejsce w przypadku Kalisza.
Już na przełomie lipca i sierpnia 1914 roku w Kutnie wyczuwalne było napięcie związane z wybuchem I wojny światowej. Na murach pojawiły się ogłoszenia wzywające do mobilizacji. Już na początku sierpnia Rosjanie opuścili miasto. 4 sierpnia 1914 roku zawiązał się w Kutnie Komitet Obywatelski z dr. Antonim Troczewskim na czele, którego zadaniem było zapewnienie mieszkańcom bezpieczeństwa. Po kilku dniach Rosjanie jednak powrócili do miasta.
10 sierpnia 1914 roku do Kutna zbliżył się jeden z niemieckich podjazdów. Według urzędowego dziennika rosyjskiego był to podjazd złożony z 18 żołnierzy 5 pułku dragonów. Naczelnik powiatu kutnowskiego baron Kurt von Einsiedel rozkazał umieścić uzbrojonych strażników ziemskich na rogatkach miejskich (przy parkanie cukrowni „Konstancja”). W wyniku rosyjskiego ostrzału śmierć poniosło dwóch żołnierzy niemieckich, prawdopodobnie polskich rezerwistów z Wielkopolski).
Po tym zajściu Rosjanie ponownie opuścili Kutno w obawie przed niemieckim odwetem. W mieście zapanowała panika, podsycana dodatkowo informacjami o zniszczeniu Kalisza przez wojsko niemieckie. Wielu mieszkańców Kutna zamierzało z miasta uciekać.
Obawy te nie były bezpodstawne. Jeden z podróżnych, jadących wówczas przez Krośniewice w kierunku Kutna, zanotował: „o dwie do trzech wiorst od miasta – widzimy pędzącego wozem jakiegoś grubego pana, który z daleka daje znaki rękoma i coś krzyczy… kiedy go mijamy, krzyczy jak obłąkany wracać, dlaczego pytamy? Prusacy bombardują Kutno, mordują ludność, wracać, wracać, wracać…”, a napotkani mieszkańcy Krośniewic twierdzili, że było to „jedenaście automobilów naładowanych pruskim wojskiem”.
Niemcy dotarli do Kutna 12 sierpnia przed godziną 20.00 i napotkali tym razem na rogatkach delegację miejską w składzie: Modest Sarnowski, inż. Kozłowski, inż. Lesiński, inż. Eischstaed (wszyscy trzej posiadali obywatelstwo niemieckie).
Dowódca oddziału oświadczył delegacji miejskiej, że „przyjechał ukarać miasto, jeżeli się okaże, że zabili żołnierzy mieszkańcy”. M. Sarnowski poinformował dowódcę niemieckiego, o tym, że za śmierć żołnierzy odpowiadają Rosjanie. Po wysłuchaniu przemówienia i obejrzeniu miejsca zasadzki Niemcy skierowali w kierunku centrum miasta na Nowy Rynek.
Tam przed budynkiem magistratu na żołnierzy oczekiwali członkowie Komitetu Obywatelskiego. Alfred Vaedtke po niemiecku jeszcze raz przedstawił zaistniałą sytuację. Dodatkowo przed ratuszem, przy znaczącym udziale finansowym gminy żydowskiej, ustawiono długi stół biesiadny z „winem, alkoholem, pieczonymi gęśmi…”. Biesiada trwała do północy. Ostatecznie dowódca niemiecki oszczędził miasto, a jedynie zażądał od Komitetu Obywatelskiego, godnego pochówku zabitych żołnierzy.
Do dziś nazwiska dwóch „dzielnych huzarów niemieckich” prawdopodobnie Polaków są nieznane, a ich odnowiony w ostatnich latach nagrobek znajduje się na cmentarzu w Łąkoszynie.
dr Jacek Saramonowicz